09.01.2017
Maksyma niby oczywista, każdy potrafiłby wskazać co najmniej kilka skutków bezprawia - chaos, dominację kogoś nad kimś, ograniczanie wolności, strach, przemoc, niesprawiedliwość, niepewność jutra, ....
Ze skutków bezprawia rodzą się bunty, rewolucje, zmieniają się ustroje.
Z powodu bezprawia Polacy walczyli o demokrację - marzyli o Państwie prawa i dążyli do niego przez dziesięciolecia. No i mamy demokrację od 90 roku i raptem zawaliło się coś, co jest normą i obowiązkiem w demokracji! To norma, by Sejm przestrzegał prawa w stanowieniu prawa i podlegał nadzorowi w tym zakresie! By odbywały się debaty i posłowie mieli równe prawa do zabierania głosu, by tworzenie ustaw przebiegało zgodnie z procesem legislacyjnym, by nie wyłączano mikrofonów Posłom z opozycji, a reszcie pozwalano na swobodne wypowiedzi z przekroczeniem czasu, by nie cenzurowano naszych wypowiedzi, by media, tak jak prawo nakazuje, miały możliwość bezpośredniego przekazu tego co się tu dzieje, czyli mówiąc krótko, by marszałek faktycznie, a nie teoretycznie prowadził obrady i organizował pracę Sejmu.
16 grudnia 2016 r. głosowaliśmy poprawki budżetowe i Marszałek Kuchciński, jak mu się często zdarza, zarządzał posiedzeniem "po uważaniu", a nie wg regulaminu. Przekroczył linię, która już od dłuższego czasu była napięta, gdy bez powodu wykluczył Posła Szczerbę, a właściwie z powodu nie panowania nad swoimi emocjami. Nie pierwszy raz zresztą w tej kadencji w stosunku do Posła Szczerby okazał negatywne emocjonalne zachowanie.
Nie mogliśmy się zgodzić na tą bezprawną decyzję i zaprotestowaliśmy, bo może się to stać normą - wykluczanie każdego, kto "nie z naszej paczki".
Marszałek zamiast w tej sytuacji zachować wielką rozwagę, przywrócić posła, wyciszyć emocje i kontynuować posiedzenie, wybrał wariant sporu. Razem z klubem PIS przeniósł się na salę kolumnową, biegano i szukano kworum, którego do dziś nie udokumentowano! Przeprowadzono teoretycznie posiedzenie Sejmu. Teoretycznie, bo nie spełniono wielu prawnych wymogów, a także takiego oczywistego, organizacyjnego - sala kolumnowa ma 310 miejsc z krzesłami pod ścianami. 460 byłoby po usunięciu stołów, a ich nie usunięto. Do tego trzeba doliczyć miejsca dla pracowników Kancelarii Sejmu, członków rządu nie będących posłami, innych gości, mediów. Bardzo skromnie licząc to ok.500 miejsc. Widać więc, że z góry założono nie dopuszczenie całej opozycji do obrad.
I cóż mogło wyjść z takiego bezprawia (?) - nielegalnie uchwalony budżet, czyli de facto brak budżetu państwa. Teraz bezprawie ma być podstawą zarówno wydawania pieniędzy publicznych jak i ich gromadzenia. Co będzie w przypadku prawnego podważania pojedynczych zadań budżetowych, a trzeba się z tym liczyć, kto poniesie konsekwencje skutków?
Na razie mamy budżet teoretyczny. Ktoś smutno zauważył w mediach społecznościowych - jeszcze nigdy Państwo nasze nie było tak teoretyczne jak teraz.