:: Reglamentacja dobra (dobra jako rzeczownika, nie przymiotnika)

18.01.2017

Zastanawiam się często, czy "dobro" ma granice, czy może być reglamentowane, czy można nim sterować. Dobro osobiste, jako prawo przyznane w Konstytucji, ma w demokracji granice tylko w sytuacjach, w których narusza się dobro innego człowieka. Czyli dochodzi do czyjejś szkody.

Dobro jako jedna z dwóch podstawowych wartości moralnych - dobro i zło - nie ma teoretycznie granic i nie powinno być ograniczane przez osoby trzecie. Choć z pozoru wydaje się to oczywiste, bo dlaczego ktoś miałby ograniczać czynienie dobra przez kogoś innego, to faktycznie tak bywa.

Dlaczego? Dobre pytanie i odpowiedzi, gdybyśmy zrobili sondę, zapewne byłoby bez liku. Część z nich nawet powinno się nazwać szukaniem alibi dla uzasadnienia swoich zachowań. A u podstaw takiego konformizmu leży manipulacja definicją "dobra", w tym uznanie za właściwe jednego "dobra" czynionego przez daną grupę, ale innego - czynionego przez inną grupę - już nie, bo np. ktoś kogoś nie lubi, choć w życiu nie zamienił z tą osobą jednego słowa, zazdrości, ma kompleksy, uznaje za fundamentalne swoje zasady i swoje dobro i nie uznaje żadnych innych, itd.

Taka zwykła, ludzka małość, która potrafi być bardzo groźna w skutkach, nawet zagrażająca powszechnemu „dobru". Historia jest pełna takich okresów, w których w imię dobra ogólnego - np. obrony przed "imperialnymi mocarstwami" każdą negację działań władzy nazywano działaniem przeciw narodowi.

Taka narracja trwa teraz. Najświeższy przykład - MON i Caritas Polowy pod pozorem witania amerykańskich wojsk w całej Polsce, czyli także tam, gdzie nigdy nie trafią, zbierał pieniądze na pomoc chrześcijanom w Syrii. Wszystko na dzień przed finałem WOŚP, w którym w tym roku armia wyjątkowo nie weźmie udziału.

To jaskrawy przykład reglamentowania i sterowania dobrem, przykład dzielenia ludzi. Bardzo trafnie odniósł się do tego Caritas Polska w swym oświadczeniu : "Każdy, kto działa na rzecz bliźniego jest godny szacunku. Caritas Polska nie podejmuje żadnych działań przeciwko Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, nie konkuruje z nią ani nie szuka porównań. Ilość problemów społecznych i osób potrzebujących zainteresowania i wsparcia w Polsce jest ogromna. Jest tu miejsce dla każdego, kto angażuje się w pomoc dla bliźniego. Apelujemy o szacunek, wsparcie i przestrzeń do działania dla wszystkich ludzi i organizacji dobrej woli oraz o zaprzestanie podziałów i konfrontacji. Prosząc o szacunek i pokój, postanowiliśmy przekazać na aukcję XXV Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy lampę oliwną w kształcie gołębia pokoju, wykonaną przez chrześcijan z Bliskiego Wschodu."

Idee, które są budowane na gruncie "dobra" jako wartości moralnej nie mają granic , i w tym przypadku dałoby się je wręcz doskonale połączyć. Wszystkie działania, które mają osłabić wymiar innego "dobra" to absolutne dążenie do podporządkowania sobie serc i umysłów.

Niestety mam wrażenie, że każde "dobro”, które gromadzi ludzi wokół siebie i nie jest z "rozdania” PIS jest przez nich potępione i wyśmiane. Tak zresztą jak z wieloma innymi wartościami.

Jako "puczystka" wiem to doskonale. Fakt żądania przestrzegania prawa, uznania w sejmie pełnienia mandatu poselskiego wg tych samych reguł wobec wszystkich został nazwany puczem/zamachem stanu, planowanym od dawna. Tylko kto jest tym zamachowcem - ten kto żąda przestrzegania prawa, czy ten, który ma je gdzieś! Jeden z moich znajomych przyrównał tą sytuację do meczu piłki nożnej.

Drużyny zaczynają mecz i wiedzą w co grają, gdy nagle jedna z drużyn mająca chwilową przewagę liczebną zaczyna grać w rugby i posądza drużynę przeciwną, która chce dalej grać w nogę, o łamanie zasad i bunt. Do tego komentator publiczny przestawia się natychmiast na komentowanie meczu rugby i posądza przeciwników nieoczekiwanej zmiany o sabotaż.

Jakie będą szkody, ile pozostanie dobra w ludziach po manipulacjach i bezpardonowym zakłamywaniu rzeczywistości? Tego jeszcze nie wie nikt.

:: Komentarze

:: facebook