:: Polska na marginesie Europy

26.02.2018

Prawda, nieprawda, dlaczego, konsekwencje, co będzie....???

Jeszcze dwa lata temu i wcześniej nie zadawaliśmy sobie tych pytań. Nie było wątpliwości, że ciężką pracą, kosztem wielu wyrzeczeń w niełatwym czasie kryzysów ekonomicznych, doszliśmy do pozycji jednego z liderów - państwa, którego głos liczy się poważnie  w Unii Europejskiej.

Wszystko dzięki decyzji Polaków, podjętej w referendum, która wymusiła wiele działań, by spełnić warunki członkostwa. Oprócz ekonomicznych wskaźników kluczowe były te, które pokazywały, że mamy ugruntowaną demokrację i rządy prawa. Kluczowe nie tylko przy wejściu do UE, ale także podczas funkcjonowania już jako państwa członkowskiego. To były lata ciężkiej pracy nad prawodawstwem gwarantującym prawa obywatelskie.

Nikt nie przewidział, że tak szybko można tak wiele zniweczyć - metodą faktów dokonanych, bez poszanowania dla przyjętego prawa, zasad, mechanizmów współpracy, z jedną odpowiedzią na wszystko „bo wygraliśmy wybory”.

Ale czy Polacy idąc do ostatnich wyborów parlamentarnych byli świadomi i chcieli tego, byśmy zaczęli izolować się w UE  i „wojować” z innymi - z USA, Izraelem, Ukrainą, Litwą?

Nie sądzę. Nie potwierdzają też tego badania naszego odniesienia do wspólnoty europejskiej. Badanie z połowy 2017 roku pokazuje, że zdecydowana większość Polaków (także w porównaniu do innych krajów Grupy Wyszehradzkiej) jest za obecnością w Unii Europejskiej - 52 proc. zdecydowanie za, 36 procent raczej za.

Przeciwnicy zdają się nie zauważać wszystkiego co „pojawiło się” w Polsce od czasu naszego członkostwa w UE. Uznają, że się nam należało i koniec. Tak należało nam się, ale nie z powodu rozbudowanego ego, lecz z powodu tego jak szybko zbudowaliśmy demokrację, gospodarkę, społeczeństwo obywatelskie.

Dzisiaj odzywa się wiele głosów, na szczęście wciąż nie większość, podważających nasze osiągnięcia i dotychczasową pozycję w UE.

Warto przypomnieć sobie rok 2004 i późniejsze, gdy krok po kroku zmieniała się Polska dzięki członkostwu we wspólnocie, bo to co dzisiaj uznajemy za oczywiste, normalne, wcale takie nie było, nie musiało być. Dzisiaj wyraźnie widać, ze wystarczy krótki okres czasu, by stracić to „oczywiste”.

Może, żeby docenić,  musimy zacząć od nowa - cofnąć się do starych czasów, przypomnieć sobie jak wyglądały nasze miejscowości, mieszkania, instytucje, szkoły, zakłady pracy , podróżowanie z paszportami, granicami, ....

Do tych reminiscencji polecam przesłaniem, które zostawił nam prof. Władysław Bartoszewski: „urodziłem się 92 lata temu w Warszawie, jako Polak i Europejczyk, w skromnej przeciętnej, urzędniczej rodzinie. Chodziłem do szkół w Warszawie, skończyłem gimnazjum i liceum katolickie w stolicy Polski, no i mając lat 17 skonfrontowany byłem z okropnościami tej potwornej, zabójczej i ludobójczej, wobec nas przynajmniej Polaków, wobec Słowian, wobec Żydów, wojny. I z tą wojną skonfrontowany musiałem przeżyć na tyle godnie na ile umiałem - w więzieniach hitlerowskich i stalinowskich, w więzieniach Polski Ludowej, i udało mi się dożyć i doczekać Polski w Europie, a nie Polski abstrakcyjnej, tylko Polski realnej, do czasu kiedy mam tę ogromną satysfakcję, że Wasze dominujące pokolenie - moich dzieci, wnuków, czują się europejczykami nie mniej niż wszyscy inni członkowie Unii Europejskiej. Jesteśmy w tej chwili wobec kolejnego sprawdzianu. To nie my potrzebujemy tylko Europy, Europa potrzebuje i nas! Ale my możemy wyciągać logiczne wnioski z ogromnego postępu jaki osiągnęliśmy poprzez współdziałanie z innymi krajami europejskimi. Mimo wszelkich braków i wad, które my najlepiej u siebie widzimy. Ale, aby je przezwyciężyć, aby wyjść na jaśniejszą, szybszą drogę pełni równouprawnienia, również materialnego, w tej nowej Europie musimy być obecni! Musimy brać udział w decyzjach! I ta świadomość jest największym atutem, bo wszystkie marzenia, kreacje, sukcesy, mają  początek w głowie”.

:: Komentarze

:: facebook