:: A dla kogo ten wywiad?

09.05.2016

Hej, kto chce zrobić dobry biznes w krótkim czasie niech weźmie pod uwagę fakt, że niebawem możliwe jest wzmożone zapotrzebowanie na lampy naftowe, gazowe, baterie i latarki, generatory prądu, itp.

Wszystko wskazuje, że już niedługo, jako Obywatele będziemy ograniczać - odłączać źródła prądu, a w konsekwencji likwidować liczniki prądu, a to za sprawą projektu ustawy o składce audiowizualnej.

Wg. rządu PIS, a właściwie grupy posłów klubu PIS, która ponoć jest autorem projektu ustawy, każdy, kto posiada licznik prądu będzie płacił - od każdego licznika (!) 15 zł. miesięcznie, do dystrybutora energii. Abonament obowiązujący dziś płaci się od gospodarstwa domowego, w związku z odbiornikami RTV, ale opłata jest jedna i taka sama bez względu na ilość odbiorników w gospodarstwie.

Opłata audiowizualna w ogóle nie ma być związana z tym faktem, na nic zda się tłumaczenie, ze ktoś nie ma tv, radia i faktycznie nie korzysta z publicznej oferty medialnej.

Ma płacić, od każdego licznika prądu, co miesiąc po 15 zł. - czy to w garażu, czy na działce, czy też na letnisku, mimo, że nie ma tam telewizora, albo radia. Ma płacić, bo dobre Państwo chce zapewnić Suwerenowi publiczne seanse telewizyjne w każdym ważnym miejscu życiowym, także w garażu, a jak nie będzie chciał niewdzięcznik tamże oglądać, np. seriali, czy czatowania Wodza Narodu, to jego problem.

Ta uszczęśliwiająca wszystkich na siłę ustawa jest już po pierwszym czytaniu w sejmie, które odbyło się 29 kwietnia.

Uszczęśliwiająca na siłę, bo wywoła zapewne złość wielu ludzi, w tym młodych, którzy nie mają telewizora, bo nie chcą, a korzystają tylko z mediów internetowych - darmowych, lub opłacanych w pakiecie oferty internetowej, a teraz będą musieli ponosić opłatę audiowizualną. To cofnięcie wstecz tego, co już jest dostępne, a poza tym to kolejne ograniczenie osobistego prawa do decyzji, na co wydaje się swoje pieniądze.

Kolejna grupa, która odczuje boleśnie opłatę to najbiedniejsi, bo w przypadku płacenia abonamentu była duża grupa osób uprzywilejowanych, zwolnionych z opłaty, w tym duża część emerytów. To z reguły osoby mieszkające w blokach, mające garaże wolnostojące i działki ogrodnicze, czyli bilans miesięczny wyniesie 45 zł.

A już nie wspomnę, o jakości oferty, pluralizmie i niezależności mediów publicznych. Pokazuje to gwałtowny i trwający spadek oglądalności. Nie ma się, co dziwić, gdyż od czasu prezesury Jacka Kurskiego, personalnej czystki w mediach, radio i telewizja publiczne stały się narzędziem brutalnej propagandy, niemającej nic wspólnego z profesjonalizmem i bezstronnością.

Także tryb procedowania całego pakietu ustaw medialnych pokazuje, że nie mogą to być media niezależne, obiektywne, prospołeczne, a żeby nie być gołosłowną odsyłam do stenogramu z debaty sejmowej, z dnia 28 kwietnia b.r.

Branżę medialną komercyjną elektryzuje także inna kwestia - powszechna opłata audiowizualna, pobierana od licznika zasili budżety mediów publicznych gigantycznymi kwotami, szacowanymi od 1,5 mld do nawet 2,8 mld zł. Jednocześnie nadawcy publiczni będą funkcjonować na rynku reklam i jest obawa, że pieniądze z abonamentu pozwolą na obniżenie cen reklam (dumping), ale nie zyskają na tym widzowie, tylko reklamodawcy. To z kolei sprawi, że reklamodawcy będą ograniczać reklamowanie się w droższych mediach komercyjnych i, drogą węgierską, zaczną powoli ograniczać swą działalność. I to jest jeden z ważniejszych celów - zawładnąć przekazem medialnym i przekazywać swoje jedynie słuszne, spreparowane treści, zwłaszcza polityczne. Dziś jeszcze można to porównać oglądając po kolei wiadomości z mediów publicznych i niepublicznych - jak choćby przekaz z marszu opozycji w dniu 7 maja. Byłam, widziałam i oczywiście przecierałam ze zdumienia oczy słuchając wiadomości "rządowych". Trafnie ujął to jeden z internautów, nawiązując do tej propagandy: "Jestem dumny, że wczoraj byłem wśród tej "garstki" Polaków. Obserwowałem manifestantów "oderwanych od koryta" i wśród nich dostrzegłem np. młodego chłopaka bez nóg, który całą trasę pokonywał siedząc na deskorolce i odpychając się rękoma. Taki to przykład "oderwanego od koryta komunisty i złodzieja".

Kto pamięta słynne dzienniki tv z okresu PRL, to skojarzy od razu wracające niestety podobieństwa i przypomni sobie słynną kwestię z kabaretu Laskowika i Smolenia, jak Smoleń, pracownik fabryki, odpowiada dziennikarzowi na pytanie o produkcję bombek - A dla kogo ten wywiad? Bo jak dla dziennika telewizyjnego, to bez kozery (a Kozera to był jeden z naczelnych propagandzistów prezenterów tv) powiem 500!!!

I dziś tak samo można spytać o ilość manifestujących - A dla kogo to pytanie? Bo jak dla Wiadomości TVP to, o kurczę ( Kurski - ksywa w środowisku dziennikarzy "Kura") powiem 40.tys.!!!

To nic, że było 240 tys. 

:: Komentarze

:: facebook