:: Dzień Wolności i Praw Obywatelskich

06.06.2016

W poprzedniej kadencji sejmu przyjęliśmy uchwałę o ustanowieniu dnia 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich, na pamiątkę pierwszych częściowo wolnych wyborów w 1989 roku - całkowicie wolnych do Senatu RP i w ramach ustalonych parytetów do Sejmu RP.

Ówczesne opozycyjne PIS głosowało niemal w 100% za tą uchwała, wstrzymało się dwóch posłów - poseł Jan Dziedziczak i poseł Andrzej Jaworski.

Dziś trzeba by zapytać co takiego się stało od tego głosowania, tj.od 24 maja 2013 roku, uchwalającego święto, że w tym roku Polacy, którzy je obchodzili i manifestowali pod hasłem "Wszyscy dla Wolności", są nazywani przez PIS rebeliantami, pożytecznymi idiotami, lewakami, itp.

Rozmawialiśmy o tym w niedzielnej audycji Dominiki Wielowieyskiej w TOK FM "Wybory w toku". Posłanka Małgorzata Gosiewska podważała w audycji wszystko co się działo po wyborach w 89 roku. Przypomniałam, że też była na "tak" w 2013 roku, a więc zgodziła się z treścią uchwały i jej uzasadnieniem.

Fragment uzasadnienia podkreślał różne oceny wydarzeń, ale też bezsporny fakt początku demokratyzacji : "4 czerwca 1989 r. przeprowadzono pierwszą turę wyborów do Sejmu i Senatu. Wybory te były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.

Niezależnie od zróżnicowanych ocen wydarzeń, które poprzedziły i doprowadziły do tych wyborów, faktem bezspornym jest, że wielkie zwycięstwo Solidarności, którego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną, stanowiły przełom dający początek demokratyzacji Państwa i pozwoliły na przywrócenie obywatelom ich podstawowych praw, które przez lata były łamane przez władze komunistyczne".

Czyli w 24 lata po wyborach 89 roku większość posłów wyraziła uznanie dla tamtego zwycięstwa demokracji, a już za następne 3 lata wielu zmieniło zdanie. Czy może dlatego, że teraz rządzi i nie musi zabiegać o ludzi różnych poglądów?

Niestety także Prezydent Andrzej Duda zmienia historię wbrew faktom - oznajmił na Twitterze, że "pierwsze prawdziwie wolne wybory odbyły się w 91 roku". Niemożliwe, żeby nie wiedział, że pierwsze wolne do senatu były w 89 roku, kolejne wolne - do samorządów, w 90 roku, i wreszcie kolejne wolne - prezydenckie, też w 90 roku. Przecież jego szefowie - śp. Lech Kaczyński i obecny Jarosław Kaczyński, obaj byli senatorami w wyniku pierwszych wolnych wyborów w 89 roku! Chyba to nie był dla nich wstyd, a wręcz odwrotnie - duma i zobowiązanie!

Rozumiem, ze można mieć różną ocenę decyzji - choć oczywiście łatwo się ocenia po 27 latach, zwłaszcza gdy się miało w ocenianych czasach 17 lat i nie ponosiło ryzyka efektów decyzji, ani indywidualnego, ani zbiorowego - ale nie rozumiem jak można manipulować bezspornymi faktami. To po prostu nie przystoi.

Coraz poważniej prezentowane są obawy, że po 27 latach transformacji i osiągnięcia wielkich sukcesów Polska dziś zaczyna wracać do punktu zero, czyli do roku 1989.

Jak inaczej rozumieć słowa posła Kaczyńskiego wypowiedziane 4 czerwca b.r. "Państwo prawa nie musi być demokratyczne, u nas suwerenem jest lud". 

:: Komentarze

:: facebook