:: Zamki na piasku

17.10.2016

 Zamki na piasku

Nie pamiętam Dnia Edukacji Narodowej w takiej aurze jak w tym roku. Wszędzie, gdzie  udało mi się uczestniczyć w uroczystościach, radość z awansów, odznaczeń, wyróżnień,   podsumowań, była zachwiana niepewnością jutra. Takiej niepewności chyba jeszcze nie było, bo dotyczy wszystkich – nauczycieli, którzy nie wiedzą czy, w jakiej szkole i czego będą uczyć, uczniów - którzy nie rozumieją np. dlaczego nie pójdą do gimnazjów jak ich starsi  koledzy, rodziców - którzy nie wiedzą gdzie, w jakich warunkach i czego będzie się nauczać ich dzieci i dlaczego szkoła podstawowa ośmioletnia będzie lepsza niż sześcioletnia, samorządów - które nie wiedzą na co muszą się przygotować, skąd wziąć pieniądze, komu  w szkołach podziękować za pracę, bo dla wszystkich jej nie starczy.

Wokół tych niewiadomych koncentrowały się rozmowy kuluarowe, powszechne było pytanie "dlaczego?". Powszechne, bo MEN nie przedstawił żadnych badań, z których wynikałaby konieczność tak nagłej, gwałtownej rewolucji oświatowej, i że gimnazja się nie sprawdziły. Wszyscy zgodnie podkreślają, że nie było dyskusji, a debaty organizowane przez MEN miały charakter propagandowy, bez faktów  i konkretów,  nie słuchano i nie wzięto pod uwagę żadnych propozycji. Zlekceważono setki tysięcy podpisów zebranych w obronie gimnazjów.

W sprzeciwie wobec takiego działania, 10 października b.r., odbyły się w Polsce we wszystkich regionach protesty nauczycieli, związków zawodowych, rodziców, samorządów. Byłam obecna na proteście w Poznaniu. Przedstawiano na nim ważne argumenty, te o których mówi się od miesięcy, a na które jedyną odpowiedzią pani minister Zalewskiej jest :"reforma jest przemyślana, odpowiedzialna, policzona, zauważa każdy element edukacji". Trudno się oprzeć stwierdzeniu, że chyba tylko w głowie pani minister, bo nawet ministrowie koledzy pani Zalewskiej, w opinii do projektu zmian, napisali m.in., że. nie wiadome są koszty finansowe, że nadmierną władzę nad szkołami  otrzymają kuratorzy. Dodam też od siebie, że dobrze byłoby, aby oprócz "zauważenia" każdego elementu edukacji, były one wzięte pod uwagę.

Nie ma się więc co dziwić napisom na transparentach na protestach i stwierdzeniom typu  "16 lat pracy w błoto; reforma dla reformy; MEN psuje oświatę;  szalona zmiana złotoustej minister; szkoła musi być wolna od ideologii; podstawy programowe piszą się same, bo eksperci rezygnują, nie chcą firmować byle jakości;..... Ten  szaleńczy sposób zmian oceniła trafnie jedna z uczestniczek protestu, nauczycielka, mówiąc ” Chcemy, by zmiany były    konsultowane z naszym środowiskiem. Zgadzamy się, że są rzeczy, które należy udoskonalić. Zmiany powinny mieć jednak kierunek pro-jakościowy, a nie strukturalny. To, co jest planowane najbardziej odbije się na dzieciach. To one zapłacą największą cenę” .

I tu przypomina mi się slogan  wyborczy powtarzany przez kandydatów PISu przy każdej okazji - my będziemy słuchać ludzi! Nie mówili jednak wówczas, że będą słuchać  siebie i co najwyżej  "swoich", a reszty wtedy, i to tylko na chwilę, aby uspokoić - uśpić naród, gdy ludzie będą masowo wychodzić na ulicę.

Smutna to sytuacja i świadcząca o cynicznej bezwzględności w zderzeniu z faktami.

Zarzucając  minister, że wbrew nauczycielom i rodzicom pośpiesznie forsuje "fatalną"  reformę  edukacji, która cofa szkolnictwo do czasów PRL, złożyliśmy do marszałka Sejmu - klub PO - w Dniu Edukacji Narodowej wniosek o odwołanie szefowej MEN Anny Zalewskiej.

Nie mamy wątpliwości, że proponowana przez MEN reforma nie ma żadnej racjonalnej przyczyny poza czysto ideologiczno-politycznymi przesłankami, bo w przeciwnym razie  postępowanie powinno być zupełnie inne - najpierw trzeba by przygotować podstawy  programowe (to praca na rok, dwa), potem do nich napisać podręczniki i dopiero później powiedzieć: "zaczynamy". A w tej chwili mamy sytuację, w której minister już "zaczęła", a podstaw i fundamentu  startu brak.

Takie to teraz budowanie. Zamków na piasku.

Maria Janyska

Posłanka na Sejm RP

:: Komentarze

:: facebook